piątek, 11 kwietnia 2014

Nic na siłę !

Wczorajsze cztery godziny praktyki były super !

Owszem jak dojechałam do domu ledwo weszłam po schodach ale było warto.



         Jakiś czas temu na zajęciach na AWF usłyszałam żeby praktykować jak najwięcej bez pomocy, aby mięśnie nie przyzwyczajały się do ułatwień.
Owszem, jest w tym dużo prawdy i też jestem częściowo tego zdania ale zauważcie jak idziecie poćwiczyć, ile osób na całą grypę jest na tyle rozciągniętych i gibkich że spokojnie założy sobie nogę na głowę (eka pada sirsasana) lub zrobi odwrócony trójkąt (parivrtta trikonasana) ? Zdecydowana mniejszość lub tylko nauczyciel :)
          Każdy z nas ma inną budowę ciała, nasze mięśnie, ich wytrzymałość, gibkość, zdolność do szybkiej regeneracji zależy od wieku, tego jak się odżywiamy i jaki tryb życia prowadzimy.
Dlatego też według mnie pomoce na zajęciach są bardzo potrzebne.
Po pierwsze dlatego żeby pokazać jak powinna wyglądać asana i jak do niej dążyć. Po drugie z pomocami jest ciekawie i możemy robić przeróżne warianty pozycji, które uatrakcyjnią zajęcia. Weźmy takie wiszenie na pasach, spodoba się to zapewne całej grupie. Jest to przełamanie lęków w pozycjach odwróconych a dla niektórych powrót do czasów dzieciństwa kiedy to wisiało się na trzepaku i robiło różne warianty przejścia z górnego drążka na dolny. 
Zastanówcie się kiedy ostatnio wisieliście do góry nogami ? A kto z Was idąc z dzieckiem na plac zabaw wisi z nim na barierkach lub wspina się po "pajęczynie" i gania między drzewami ?
Jeśli zajęcia będą nudne to po miesiącu zrezygnujemy. Na salę idziemy po to aby poprawić swoją kondycję ale też po to aby oderwać się od monotonii i rutyny. Więc miło jeśli możesz zrobić coś nietypowego.
Ktoś może powiedzieć "jeśli idziesz ćwiczyć to musisz się zaangażować i skupić na swoim wnętrzu", owszem ale czy idąc do restauracji, dostajesz zmiksowany na papkę posiłek bo nie ważne co i jak jesz, ważne że jest to zdrowe czy wolisz jak jest ładnie podany? Idąc na siłownię kupujemy strój przeznaczony do ćwiczeń, nad którym pracowało wiele osób również te od marketingu i dzięki temu czujemy się lepiej już w chwili założenia stroju na siebie.

Każdy ma swoje podejście do ćwiczenia, ale róbmy tak, aby sprawiało nam to przyjemność i żebyśmy chcieli do tego wrócić kolejnego dnia, wtedy to na prawdę ma sens :)


Pozdrawiam piątkowo !

środa, 9 kwietnia 2014

Coach to dobry pomysł :)



    Dziś byłam na kolejnym spotkaniu z moim coachem. 
Dlaczego zdecydowałam się na takie spotkania ? ponieważ za dużo kłębiło się myśli w mojej głowie. 
Wiedziałam już co chcę robić w życiu ale od czasu podjęcia tej decyzji minęło aż dwa dni :) Dlatego też stwierdziłam że warto aby ktoś kto nie jest w temacie spojrzy na to wszystko obiektywnym okiem i pomógł mi ułożyć plan, zebrać do tak zwanej "kupy" cały ten chaos a co najlepsze, zapewne podsunie mi kilka innych ciekawych pomysłów które mogłam przeoczyć w natłoku wrażeń.
Często jest tak że coach pomoże nam oduczyć się jakiegoś nawyku, np. ja nieświadomie już, negowałam to co chciałam zrobić, jeszcze nie zaczęłam a już przemycałam gdzieś pesymistyczne słowa np. "chcę ale...", "tak zrobię, tylko nie wiem czy potrafię a jak tak to..." itd.
Niby proste, przestać tak mówić, ale to nawyk a tego już nie tak łatwo wygonić :)

     Coraz więcej osób przekonuje się, że spotkanie z coachem to nic strasznego a nawet bardzo potrzebnego.
Nie decydujemy się na ten krok dlatego że jest z nami coś nie tak - bo też są takie obawy - ale dlatego żeby sobie pomóc, uściślić swoje cele, zrozumieć i odnaleźć własną ścieżkę, taką która dżemie w nas, tylko czasami nie potrafimy tego określić, wyjaśnić, powiedzieć na głos. Coach jest po to aby zadać pytania, odpowiednie i trafione pytania na które musimy sami sobie odpowiedzieć.

     Polecam jeśli ktoś ma dylemat w którą stronę podążać.

    Joga też pomaga w podejmowaniu decyzji, odpowiednie asany wyciszają, uczą skupienia i spokoju co sprzyja podejmowaniu odpowiednich i trafionych decyzji :)




Ciekawa jestem jakie macie podejście na do sesji z coachem...?

wtorek, 8 kwietnia 2014

Joga i Ja

     Moja przygoda z jogą rozpoczęła się w 2006 roku kiedy to pracowałam na etacie i na nic nie miałam czasu. 
Do tej pory zachodzę w głowę co ja takiego robiłam że ten czas mi uciekła…nie miałam dzieci, pusty dom, mało sprzątania, min. obowiązków…jedyna aktywność to jazda tramwajem 40 min do pracy i to bez przesiadek…niewiarygodne!

    Pewnego dnia moja przyjaciółka, po kolejnej rozmowie telefonicznej ze mną i moim narzekaniu napisała mi sms o treści „idź na jogę”, podała imię i nazwisko nauczyciela w Warszawie i czekała na moją reakcję lub może też nie.
  Poszłam, umęczyłam się niesamowicie, ilość komend wydawanych przez nauczyciela…”rzepki kolanowe do góry, uda roluj do środka, wydłużaj kręgosłup, pośladki w dół, trwaj w pozycji i rozluźnij się…” 
Matko jedyna jak tu trwać jeśli ledwo stoję ! Uda nie rozumieją, rzepki się trzęsą, kręgosłup za Chiny nie chce się wyprostować a co dopiero wydłużać i dodatkowo mam się rozluźnić i delektować asaną…NO WAY!
       Owszem, tak było przez dłuższy czas, zmieniałam szkoły, próbowałam innych rodzajów jogi żeby sprawdzić, która najbardziej pasuje do mnie. Wiele tego było ale pozostałam przy klasycznej Hatha Joga.

       Postanowienie przeprowadzenia się poza Warszawę, wymusiła praktykę jogi w domu, co z dwójką małych dzieci kiepsko szło, ponieważ wyglądało to mniej więcej tak, a raczej więcej niż mniej...


Ok mam ciut łatwiej bo nie mam kota ;)

      Zaczęłam szukać zajęć blisko domu, aby nie tracić czasu na dojazdy do Warszawy. Owszem znajdowałam ale w fitness klubach gdzie nie czułam się dobrze…
Kiedy jeździłam po mieście aby zorientować się gdzie co jest i poznać okolice, zobaczyłam na ogrodzeniu jednego z domów mały szyld „Joga dla każdego”. 
Sala nie widoczna bo schowana za domem właścicielki. Cisza i spokój.

Umówiłam się na spotkanie.

    Przywitała mnie nauczycielka – Emilia – kobieta emanująca pozytywną energią, uśmiechnięta i spokojna niczym górski potok. Opowiedziała mi o szkole i zaprosiła na lekcję. Kolejnego dnia dosłownie przyfrunęłam na salę. Stanęłam na macie a obok osoby o dużej rozpiętości wiekowej, gotowe na kolejne wyzwania. Wszystko odbyło się bez nadęcia i musztry wojskowej, co miało miejsce w wielu Warszawskich szkołach.

Jednym słowem prawdziwa joga !

    Od tamtej pory czułam że joga będzie towarzyszyła mi już zawsze w codziennym życiu i że chcę przekazywać dalej tą pozytywną energię, siłę i świadomość własnego ciała, która jest bardzo ważna w codziennym funkcjonowaniu.

    Od marca tego roku rozpoczęłam studia podyplomowe na AWF Warszawa na kierunku „Relaksacja i Joga”
Mam pierwszego ucznia który dzielnie ćwiczy i co ważne ma świadomość tego, że masa to nie wszystko, kiedy ćwiczysz mięśnie to nie tylko „pakujesz”, musisz je też rozciągać aby były w pełni zdrowe i nie przykurczone o czym zapomina wielu osób.

Zapraszam do wspólnych ćwiczeń i dawki pozytywnej energii :)

Ps. zapytacie dlaczego nazwa bloga Dwa metry 2

ponieważ na dwóch metrach 2 spokojnie rozłożę matę i mogę ćwiczyć gdziekolwiek jestem :)