Moja przygoda z jogą rozpoczęła się w 2006 roku kiedy to
pracowałam na etacie i na nic nie miałam czasu.
Do tej pory zachodzę w
głowę co ja takiego robiłam że ten czas mi uciekła…nie miałam dzieci, pusty dom, mało sprzątania, min.
obowiązków…jedyna aktywność to jazda tramwajem 40 min do pracy i to bez przesiadek…niewiarygodne!
Pewnego dnia moja przyjaciółka, po kolejnej rozmowie telefonicznej
ze mną i moim narzekaniu napisała mi sms o treści „idź na jogę”, podała imię i
nazwisko nauczyciela w Warszawie i czekała na moją reakcję lub może też nie.
Poszłam, umęczyłam się niesamowicie, ilość komend wydawanych
przez nauczyciela…”rzepki kolanowe do góry, uda roluj do środka, wydłużaj
kręgosłup, pośladki w dół, trwaj w pozycji i rozluźnij się…”
Matko jedyna jak
tu trwać jeśli ledwo stoję ! Uda nie rozumieją, rzepki się trzęsą, kręgosłup za
Chiny nie chce się wyprostować a co dopiero wydłużać i dodatkowo mam się
rozluźnić i delektować asaną…NO WAY!
Owszem, tak było przez dłuższy czas, zmieniałam szkoły, próbowałam innych rodzajów jogi żeby sprawdzić, która najbardziej pasuje do
mnie. Wiele tego było ale pozostałam przy klasycznej Hatha Joga.
Postanowienie przeprowadzenia się poza Warszawę, wymusiła praktykę jogi w domu, co z dwójką małych dzieci kiepsko szło, ponieważ wyglądało to mniej więcej
tak, a raczej więcej niż mniej...
Ok mam ciut łatwiej bo nie mam kota ;)
Zaczęłam szukać zajęć blisko domu, aby nie tracić czasu na
dojazdy do Warszawy. Owszem znajdowałam ale w fitness klubach gdzie nie czułam
się dobrze…
Kiedy jeździłam po mieście aby zorientować się gdzie co jest
i poznać okolice, zobaczyłam na ogrodzeniu jednego z domów mały szyld „Joga dla każdego”.
Sala nie widoczna bo schowana za domem właścicielki. Cisza i spokój.
Sala nie widoczna bo schowana za domem właścicielki. Cisza i spokój.
Umówiłam się na spotkanie.
Przywitała mnie nauczycielka – Emilia – kobieta emanująca
pozytywną energią, uśmiechnięta i spokojna niczym górski potok. Opowiedziała mi
o szkole i zaprosiła na lekcję. Kolejnego dnia dosłownie przyfrunęłam na salę. Stanęłam
na macie a obok osoby o dużej rozpiętości wiekowej, gotowe na kolejne wyzwania. Wszystko odbyło się bez nadęcia i musztry wojskowej, co miało miejsce w wielu Warszawskich
szkołach.
Jednym słowem prawdziwa joga !
Od tamtej pory czułam że joga będzie towarzyszyła mi już zawsze
w codziennym życiu i że chcę przekazywać dalej tą pozytywną energię, siłę i świadomość
własnego ciała, która jest bardzo ważna w codziennym funkcjonowaniu.
Od marca tego roku rozpoczęłam studia podyplomowe na AWF Warszawa na
kierunku „Relaksacja i Joga”
Mam pierwszego ucznia który dzielnie ćwiczy i co ważne ma
świadomość tego, że masa to nie wszystko, kiedy ćwiczysz mięśnie to nie tylko „pakujesz”, musisz je też rozciągać aby były w pełni zdrowe i nie przykurczone o czym
zapomina wielu osób.
Zapraszam do wspólnych ćwiczeń i dawki pozytywnej energii :)
Ps. zapytacie dlaczego nazwa bloga Dwa metry 2 ?
ponieważ na dwóch metrach 2 spokojnie rozłożę matę i mogę ćwiczyć gdziekolwiek jestem :)
Ps. zapytacie dlaczego nazwa bloga Dwa metry 2 ?
ponieważ na dwóch metrach 2 spokojnie rozłożę matę i mogę ćwiczyć gdziekolwiek jestem :)
Kasia, powodzenia, będę obserwować bloga! mamy podobne historie;)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńWidzę że również aktywne życie prowadzisz, super!
Bardzo fajny czytelny blog prowadzisz, trzymam kciuki i będę Cię wspierać :)