Mój wyjazd był pełen bardzo miłych zaskoczeń.
Dzieci
bawiły się u babci a rodzice bawili się w Iławie ;)
Mazury…piękne jeziora, piękne tereny, cisza, spokój, rowery i joga. Tak
właśnie spędziliśmy weekend majowy. Pogoda nawet dopisała, było chłodno ale słońce
świeciło, poranna joga i wyprawy rowerowe mocna nas rozgrzały.
Jadąc do Iławy nastawiłam się na kilka dni z książką, dobrym jedzeniem
i wspaniałym towarzystwem mojego męża. Wszystko to się sprawdziło a dodatkowo
okazało się że w hotelu zorganizowali zajęcia jogi.
Oczywiście nie wytrzymałam i zaraz po przyjeździe pobiegłam sprawdzić
co to za fitness.
Usiadłam na sali
czekając z niecierpliwością co się wydarzy. Punktualnie o 18.00 na salę wchodzi
niski mężczyzna w dresie o ciemnej karnacji. Łamaną angielszczyzną przywitał
mnie, oznajmił że będę jedyną ćwiczącą i bardzo uradowany rozpoczął zajęcia
medytacją i wibracją OOHHMMMM.
Okazało się że Vinod, bo tak miał na imię, jest rodowitym hindusem,
mieszka w Indiach, tam pobierał nauki jogi przez 6 lat a teraz jeździ po Świecie
i przekazuje nabytą wiedzę i w ten sposób zarabia na życie. Oczywiście wraca co jakiś czas w rodzinne strony co pozwala mu utrwalać i doskonalić praktykę.
Po krótkiej
ale intensywnej rozgrzewce powitaliśmy słońce w wersji prawdziwego jogina i
przeszliśmy do asan. Widząc jego sprawność i to czego ode mnie wymaga, czułam
że kolejny dzień będzie przebiegał w powolnych ruchach, ograniczających się do
sięgania po książkę z leżaka obok ;)
Po 45 minutach intensywnych asan i kojącego relaksu wyszłam w
wyśmienitym nastroju, czując się jak człowiek guma ! Oczywiście wróciłam
kolejnego ranka.
Dzięki temu spotkaniu miałam okazję zadać parę nurtujących mnie pytań, np jak wygląda joga w
Indiach, czy asany których uczymy się w Polsce i ich warianty są w ogóle
praktykowane itp.
Owszem większość jest tak samo przedstawiana ale jednak spora
część przeszła modyfikację pod Europejczyków. Np. praca z pomocami, lżejsze
warianty asan, dodatkowe ruchy lub inne ruchy i co najważniejsze joga to też pranajama
co u nas jest bardzo rzadko praktykowane.
Podsumowując…wyjazd
rewelacyjny…kiedy o czymś myślisz lub czegoś pragniesz to ściągniesz to w końcu
myślami.