wtorek, 6 maja 2014

Majówkowa joga :)

Mój wyjazd był pełen bardzo miłych zaskoczeń.

Dzieci bawiły się u babci a rodzice bawili się w Iławie ;)

Mazury…piękne jeziora, piękne tereny, cisza, spokój, rowery i joga. Tak właśnie spędziliśmy weekend majowy. Pogoda nawet dopisała, było chłodno ale słońce świeciło, poranna joga i wyprawy rowerowe mocna nas rozgrzały.
Jadąc do Iławy nastawiłam się na kilka dni z książką, dobrym jedzeniem i wspaniałym towarzystwem mojego męża. Wszystko to się sprawdziło a dodatkowo okazało się że w hotelu zorganizowali zajęcia jogi.
Oczywiście nie wytrzymałam i zaraz po przyjeździe pobiegłam sprawdzić co to za fitness.
Usiadłam na sali czekając z niecierpliwością co się wydarzy. Punktualnie o 18.00 na salę wchodzi niski mężczyzna w dresie o ciemnej karnacji. Łamaną angielszczyzną przywitał mnie, oznajmił że będę jedyną ćwiczącą i bardzo uradowany rozpoczął zajęcia medytacją i wibracją OOHHMMMM.



Okazało się że Vinod, bo tak miał na imię, jest rodowitym hindusem, mieszka w Indiach, tam pobierał nauki jogi przez 6 lat a teraz jeździ po Świecie i przekazuje nabytą wiedzę i w ten sposób zarabia na życie. Oczywiście wraca co jakiś czas w rodzinne strony co pozwala mu utrwalać i doskonalić praktykę.
Po krótkiej ale intensywnej rozgrzewce powitaliśmy słońce w wersji prawdziwego jogina i przeszliśmy do asan. Widząc jego sprawność i to czego ode mnie wymaga, czułam że kolejny dzień będzie przebiegał w powolnych ruchach, ograniczających się do sięgania po książkę z leżaka obok ;)
Po 45 minutach intensywnych asan i kojącego relaksu wyszłam w wyśmienitym nastroju, czując się jak człowiek guma ! Oczywiście wróciłam kolejnego ranka.



Dzięki temu spotkaniu miałam okazję zadać parę nurtujących mnie pytań, np jak wygląda joga w Indiach, czy asany których uczymy się w Polsce i ich warianty są w ogóle praktykowane itp. 
Owszem większość jest tak samo przedstawiana ale jednak spora część przeszła modyfikację pod Europejczyków. Np. praca z pomocami, lżejsze warianty asan, dodatkowe ruchy lub inne ruchy i co najważniejsze joga to też pranajama co u nas jest bardzo rzadko praktykowane.

Podsumowując…wyjazd rewelacyjny…kiedy o czymś myślisz lub czegoś pragniesz to ściągniesz to w końcu myślami.